![](https://static.wixstatic.com/media/c34c1b_375ad814403b41c6a55dbfee834b27cb~mv2_d_1200_1600_s_2.jpg/v1/fill/w_980,h_1307,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_auto/c34c1b_375ad814403b41c6a55dbfee834b27cb~mv2_d_1200_1600_s_2.jpg)
Co się stało ze skutecznością Programu AA. Część: 14 2015-03-22 Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim. (ang. Made a list of all persons we had harmed, and became willing to make amends to them all.)
Program AA jest programem duchowym a dobrze „postawione” Kroki 6 i 7 są przypieczętowaniem przymierza z Bogiem lub innym Absolutem uważanymi za Siłę większą od nas samych. W procesie odzyskiwania się, starałem się pamiętać dlaczego zależało mi na wejściu w Program AA i z jakiego to powodu robię rzeczy, o które nigdy bym się nie podejrzewał. Nie ukrywam, że często musiałem walczyć ze swoją własną przekorą oraz uzasadniać własną… uczciwość. Tak, to prawda! Przez cały okres współpracy ze sponsorem moja uczciwość poddawana była ciężkim próbom. Nie ukrywam, że miałem momenty zniechęcenia czy malkontenctwa. Nachodziły mnie skrajnie przeciwstawne stany samopoczucia. Raz to euforia by za chwilę stać się przykładem ponuractwa. Głupkowata wesołkowatość mieszała się z głęboką melancholią. Jestem przekonany, że największym problemem było dla mnie nie to czego nie wiem, a właśnie to co wiem. Nie na darmo mówi się, że przyzwyczajenia są drugą naturą człowieka. Tak też było ze mną. Przez całe lata żyłem z przesadnie wydumanym obrazem samego siebie. Doszło do tego, że moja impertynencja i ignorancja ulepiły ze mnie bufona, który dla obrony własnych „bezwartości” o mały włos nie wpędził się do grobu. I o ile udało mi się czmychnąć, kilka razy spod kosy to i tak nieuniknioną stała się wizyta ich dalszych krewnych a mianowicie biedy z nędzą. Ta bieda z nędzą towarzyszyła mi wiele lat i o ile jakoś na to zapracowałem tak moja rodzina włącznie z dziećmi zostali do niej sprowadzeni. Jeszcze obecnie towarzyszy mi poczucie winy za moje postępki wobec bliźnich. Jest mi najzwyczajniej wstyd, że w ich oczach byłem lub jestem skończoną kanalią czy Bóg wie kim/czym jeszcze. Żal dławi mnie w niespodziewanych momentach. Myśli moje niczym chmury prowadzone przez wiatr natrafiają na zdarzenia, o których nie mogę spokojnie rozważać. Nigdy nie planowałem, że będę alkoholikiem. Myślę, że dlatego iż uważałem, że nim nie zostanę… zostałem. Moim życiowym, zawodowym marzeniem było zostać nauczycielem historii. Śnił mi się spokojny dom, z kochającą żoną i kochanymi dziećmi. Nawet w czasach największego degrengolady te rojenia w jakiś iście nieziemski sposób trzymały mego ducha w moim ciele. Po dojściu do Kroku ósmego, kiedy zmierzyłem się z rzeczywistym obrazem samego siebie dziwnym trafem poczułem do siebie … szacunek. Miałem też i współczucie gdyż dotarło do mnie, że tak naprawdę wkładałem wiele wysiłku aby wybrnąć z beznadziejnie opłakanej sytuacji. Uznałem jeszcze jedną rzecz za fakt oczywisty. W tym strasznym okresie był obecny przy mnie Bóg. Kiedy ja podnosiłem białą flagę i próbowałem zejść z tego świata On swoją mocą mi to uniemożliwiał. Dzięki Wspólnocie AA przyjąłem taką koncepcję Boga jaką zaproponował Ebby Billowi. Do dzisiaj jest mi ona najbliższa i nie staram się doszukiwać jakiś dojaśnień czy wyjaśnień odnośnie tego jaki i kim jest Bóg. Co prawda, jestem wychowany w kręgu kultury chrześcijańskiej więc moje wyobrażenie Boga ma swoje odbicie w Biblii tylko, że jest to wizerunek bardzo nieforemny i mglisty. W Kroku Ósmym przygotowałem listę osób, którym winny byłem zadośćuczynienie. Za bardzo ważny fakt uważam „odkrycie”, że w oryginalnej, angielskiej wersji jest mowa o zrobieniu listy WSZYSTKICH osób, którym jestem gotów zadośćuczynić. Bardzo chętnie i bez oporu pisałem tę listę. Była podzielona na trzy możliwości: 1. Jestem gotów zadośćuczynić natychmiast 2. Jestem gotów zadośćuczynić później 3. Nie zadośćuczynię nigdy. W tym trzecim wariancie nie miałem nikogo wpisanego. Praca nad Krokiem Czwartym (K Cz) oraz poprzedzająca go historia mojego życia (tzw. piciorys) zawierały dość liczne grono osób, którzy jakby z marszu znaleźli się na liście Kroku Ósmego (KÓ). Tak jak pisałem już w poprzednich refleksjach, zanim Program się o mnie upomniał ja nie piłem już 14 lat. Przez te 14 lat zadziało się wiele istotnych zmian w moim życiu. Udało mi się naprawić wiele relacji a także wykonać dużo pojednawczych gestów. Jednak w kontekście wdrażania zaleceń Programu w życie, jeszcze raz pochyliłem się nad każdym przypadkiem. Przyznałem wówczas, że nie wszystko co wcześniej uważałem za „załatwione” jest zrealizowane w taki sposób jak powinno się to odbyć. Czekała mnie praca, którą chciałem wykonać i zabrałem się natychmiast do jej realizacji.