top of page

Brak okoliczności łagodzących. Tropami "Wielkiej Księgi"

Writer's picture: MSPMSP

To oczywiste, że życie z głęboką urazą i złością prowadzi, nieuchronnie do poczucia pustki wewnętrznej i nieszczęścia." WK str. 57

Tak jak wspominałem poprzednio chciałbym się dłużej zatrzymać na pojęciu „URAZ/URAZA”. W słowniku języka polskiego występuje wiele synonimów czy bliskoznacznych określeń dla tego pojęcia. Oto one: „animozja, ansa, anse, ansy, antypatia, awersja, cierń, gorycz, niechęć, nieprzychylność, obraza, obrażenie się, obrzydzenie, odraza, pretensja, przygana, rana, rankor, resentyment, rozgoryczenie, rozżalenie, trauma, uczucie gniewu, wstręt, wymówka, wyrzut, zadra, zadrażnienie, zarzut, zatarg, złość, żal, żal o coś,” (Źródło: http://synonim.net/synonim/uraza). Podałem je po to aby ukazać całą prostotę jednego określenia przy czym nie gubimy jego głębi znaczenia. Tak więc kiedy rozpocząłem moją inwenturę – od listy uraz- to od razu przypomniały mi się wszystkie grzechy matki, ojca potem dalszych krewnych by następnie ruszyć w kierunku znajomych oraz instytucji. Odżyły stare wspomnienia i obudziły się uczucia. Żalu, goryczy, wykorzystania a za tym zaraz ruszyła złość momentami zamieniająca się w gniew do tych osób czy instytucji. Jak wspominałem robiłem inwenturę z życia a nie okresu picia. Mój mózg bardzo skrzętnie zanotował tych wszystkich niegodziwców, którzy robili mi „pod górkę”. Momentami, przy niektórych nazwach czy nazwiskach byłem wspaniałomyślny i „machnąłem na to ręką” w duchu ich rozumiejąc a przy okazji wspaniałomyślnie „odpuszczając” winy przez nich popełnione. Były jednak i takie sytuacje, kiedy byłem nieprzejednany bo moja krzywda była zbyt duża a niegodziwiec potworny nie zasługiwał na akt łaski. Kiedy zabrałem się za robienie drugiej listy to jest -listy obaw- to znalazły się na niej 42 pozycje! Byłem tym faktem skonfundowany, była to lista rzeczywistych a nie urojonych obaw. Niektóre były na ten czas uśpione ale wcześniej bardzo żywe i o dużym ciężarze gatunkowym. Robiłem te listę w pewnym porządku chronologicznym zaczynając od wczesnego dzieciństwa a kończąc na współczesności. Muszę tutaj podać ważną dla mnie wiadomość. Pisząc listy Kroku Czwartego sięgałem do spraw, które w jakiejś części były pozamykane a nawet „przepracowane”. Czternaście lat abstynencji to długi szmat czasu i w tym czasie wydarzyły się różne ważne sprawy. Jako ciekawostkę przytoczę fragment mojego listu do jednego z forum, gdzie dzieliłem się „doświadczeniem” na temat… Czwartego Kroku. List ten napisałem na dwa miesiące przed wejściem w Program AA. O to fragmenty: „W moim przypadku praca nad Krokiem 4 była podzielona na dwie części. Żadnej z nich nie przerabiałem ze sponsorem z AA. Tak się złożyło, że w jakiejś części Krok 4 został przerobiony podczas 8- tygodniowej terapii stacjonarnej na Oddziale Leczenia Uzależnień. Nie miałem wtedy nawet świadomości, że jestem w Kroku Czwartym. Później podczas uczestnictwa w Programie AA widziałem, że to co zrobiłem na terapii to jedno a co powinienem zrobić to drugie. Nie miałem sponsora i kręciłem się w kółko. Doganiały mnie różne sprawy i koszmary z pijanej przeszłości. Stosowałem wówczas metodę „upychania”. Tak jak do szafy, najlepiej pod spód i to w najciemniejszy i najodleglejszy zakamarek. Na szczęście na mojej drodze było PRO (Program Rozwoju Osobistego w 2001 roku)… Pojechałem do Warszawy z moimi już wydawało mi się poukładanymi problemami, kiedy to okazało się, że trzeba było wpuścić trochę światła do tej mojej szafy i pozwolić innym przyjrzeć się też… Była to niesamowicie głęboka penetracja mojego życia oraz odkrycie nowych obszarów, które wymagały całkowitej rekonstrukcji. Jestem półsierotą. Raz dzieckiem Wyrzutkiem (Kozioł Ofiarny), bitym i poniżanym. Drugi raz Maskotką czyli Błaznem, ot taki którego nikt poważnie nie traktuje. Odziedziczyłem wszelkie systemy jakie wynoszą DDA. Stałem się alkoholikiem z marszu. Piłem od razu do upicia się. Nieważne czy potrzebowałem do tego litra wódki czy pół wina. Muszę powiedzieć że realizacja/ przerabianie tego kroku trwało jeszcze około 3 lat i odbywało to się też na zasadzie sponsoringu tyle, że moimi sponsorami nie były indywidualne osoby z AA, które o to prosiłem. Może to brzmi dziwnie ale tak było. W tym okresie czasu przechodziłem ewolucję religijną, duchową i budowałem swoją nową tożsamość. Uczyłem się odpowiedzialności, brałem na siebie służby w AA, uzupełniałem wykształcenie, udzielałem się społecznie, wracałem do realizacji pragnień z przepitej młodości. Przechodziłem kryzysy rodzinne i nieustannie byłem w kontakcie z AA oraz profesjonalistami. Być w kontakcie z AA oznaczało dla mnie też i to, że w szczególny sposób zwracałem uwagę na ludzi z AA, którzy będąc we Wspólnocie osiągnęli podobne do mojego dno. Wyszli z tego, tworząc/ odkrywając przy okazji swoją nową uczłowieczoną, nową tożsamość. W Kroku Czwartym najważniejszą rzeczą było dla mnie to, że przyjąłem w pełni odpowiedzialność za swoje postępki w pijanym życiu. Przyjąłem tę odpowiedzialność na zasadzie zrozumienia czym jest moja choroba i co się przez to stało z moim życiem. Te sprawy zacząłem wreszcie nazywać po imieniu oraz nie „mieszać kolorów”. Białe to białe; czarne to czarne. Zło i dobro. Po odkryciu tajemnicy mojego nieszczęścia jakim był czynny alkoholizm odkryłem równocześnie antidotum. Ono zadziałało i upływający czas potwierdza, że kierunek jest właściwy. Krok czwarty unaocznił mi bardzo wyraźnie, że przyjrzenie się przeszłości jest bardzo ważne i potrzebne. Przeżycie bólu przyglądania się, cierpienie tym spowodowane było łagodzone też i tym, że zobaczyłem siebie. Małego chłopca, potem młodzieńca, który w sposób niesamowicie okrutny doznał wielu okaleczeń i sam będąc jedenastolatkiem próbował targnąć się na swoje życie. Dzięki Czwartemu Krokowi zaopiekowałem się tym chłopcem, okazałem ciepło i zapłakałem. Były to moje pierwsze w życiu łzy szczęścia.” A więc takie było moje rozumienie Kroku Czwartego i wolę zostawić to bez komentarza. Ukończywszy listę obaw niezwłocznie zabrałem się do inwentury seksu czy prościej listy seksu. Znów trzeba było pogrzebać w pamięci a następnie wpisać (w kolumnie 1) osobę poszkodowaną. Potem konkretny uczynek (kolumna 2) czy raczej przewinienie jakiego się dopuściłem. Kiedy to było jasne zaczynałem rozpisywać (kolumna 3) która z części mojego JA została urażona. Innymi słowy czy i jak krzywda wyrządzona wróciła do mnie. Co to powodowało u mnie. Ta kolumna 3 była podzielona na 4 segmenty te zaś, jeszcze na mniejsze tak, że w sumie dawało to 7 kolumienek. Segmenty i kolumienki były już opisane, ja tylko wstawiałem znak „X” jeżeli, któryś z opisów pasował do mojej sytuacji. Potem (kolumna 4) wymagała uzupełnienia o to jakie błędy popełniłem i co wówczas powinienem uczynić. Kolumna 5 była zostawiona i czekała na czas kiedy wszystkie listy będą gotowe. Wszystkie listy miały ten sam wzór. Można je zobaczyć w plikowni. No i na koniec została lista krzywd jakie wyrządziłem innym ludziom czy instytucjom. Była to długa lista i kiedy ją pisałem to miałem coraz większy balast w sercu i na barkach. Moje pretensje, urazy, obawy wszystko to razem wzięte nabrało innego wymiaru gdy tylko skończyłem tę listę. Nie byłem już tak hardy i nieprzejednany. Mało tego, patrzyłem na to z pewnym niedowierzaniem, że aż takim s…synem byłem! Jednak stare we mnie brało czasami górę i ze złością (w myślach) wyrzucałem, że cierpiałem jeszcze bardziej i w sumie gdyby to zważyć to więcej we mnie ofiary niż oprawcy. To chandryczenie się samego ze sobą było tak naprawdę groźne i mogło spowodować bardzo przykre konsekwencje. Nie zauważałem, że tutaj nie chodzi o przeciwstawianie czegoś czemuśkolwiek a „tylko” o zrobienie głębokiego wejścia w sfery dotąd pozamykane. Należało te sprawy wyciągnąć i przyjrzeć się im, gdyż być może są przyczyną wielu moich dotychczasowych kłopotów a co gorsza złego, długotrwale samopoczucia zanim wszedłem w Program AA. Zaczęła, też niepokoić mnie ta pusta piąta kolumna w każdej liście. Sponsor powiedział, że ona będzie nam potrzebna do przejścia przez Krok Piąty. Uzgodniliśmy termin realizacji tego Kroku i sponsor przyjechał do mnie do Szkocji. Była ku temu podwójna okazja, gdyż okazało się, że jego sponsor w tych dniach będzie przebywał w Edynburgu a więc będziemy mogli się spotkać we trójkę a nawet we czwórkę, gdyż moja żona rada była jechać ze mną. Mój sponsor i pra-sponsor mieszkają (w Anglii) ode mnie w odległości 400 km i takie spotkanie było nie lada dla mnie gratka. Muszę tutaj powiedzieć, że sponsor był obecny na każdym etapie moich zmagań z pisaniem list jednak ani razu nie zapytał kogo lub co wpisałem na listę. To bardziej ja mając obiekcję co do niektórych spraw konsultowałem to z nim a on zawsze służył swoją pomocą. Jego otwartość a zarazem dyspozycyjność była dużym plusem. Ja czułem to i wiedziałem, że on jest bardzo zaangażowany w to co robi. Czułem jego przygotowanie się do spotkań ze mną. Nie specjalnie ze mną ale ze swoim podopiecznym. Wielka Księga oraz 12/12 zawsze były obecne na spotkaniu. Pomimo, że miałem do niego pełne zaufanie bardzo się denerwowałem przed Krokiem Piątym. Coraz bardziej myślałem o tym aby listy przepisać po to by niektóre wstydliwe sprawy usunąć. Stare myślenie do końca walczyło i podpowiadało całkiem sensownie, że przecież…. Ja też, kiedy spoglądałem na te listy, no to, po za tą, gdzie umieściłem urazy do innych osób wszystkie w jakimś stopniu mnie deprecjonowały. Okazywało się, że jestem jakimś tam zalęknionym facetem, rozmemłanym w środku, tchórzliwym ale za to bezczelnym i aroganckim typem. Moje obawy bardziej wynikały z moich fobii oraz lęku, że moje prawdziwe „JA” jest nic nie warte. Po liście seksu byłem prawie znokautowany, tak więc lista krzywd jakie wyrządziłem to ostatnie odliczanie. Na domiar złego, chwilę przed wejściem w Program AA byłem u spowiedzi świętej. Długo trwała ta spowiedź i przebiegała niekonwencjonalnie Pierwsza część trwała około dwóch godzin i odbyła się w ogrodzie, gdzie mogłem ze spowiednikiem spacerować czy przysiąść na ławce. Następnie – po przerwie dwugodzinnej - odbyła się druga część w kaplicy i trwała około godziny. Tam otrzymałem rozgrzeszenie oraz pokutę. Po spowiedzi byłem bardzo pogodny i spokojny. Bez patrzenia na listy wiedziałem, że na spowiedzi znalazło się kilka spraw z list ale były tak przedstawione, zracjonalizowane, że w sumie niewiele miały wspólnego z prawdą. Czyżbym kłamał? Ściemniał? Ale kiedy? Czy spowiadając się czy teraz pisząc te listy? Trzeba było jeszcze trochę czasu abym zrozumiał, że wyspowiadałem się uczciwie (na swój sposób) z tego co wówczas pamiętałem. Jednak w mojej spowiedzi nie musiałem poruszać spraw, które nie ocierały się według mnie o grzech lub gdy zdarzyły się o wiele wcześniej i objęła je poprzednia spowiedź. Sprytne, nie? W Kroku Czwartym zobaczyłem maszkarę, gdyż tak te listy były skonstruowane, że miejsca na okoliczności łagodzące w nich brak. Od tego są następne Kroki. I one pokazały mi to o czym trudno było mi sobie wyobrazić będąc w tak podłym nastroju. Było jeszcze coś. Zaczynałem rozumieć inaczej pojęcie „alergia na alkohol”. W tych moich tabelach coraz bardziej widziałem, że ja reagowałem alergicznie na prawie wszystkie sprawy, problemy życiowe. Co to znaczy? Znaczy to tyle, że jeżeli biologia mojego ciała miała alergię na alkohol- bo organizm reagował nienormalnie, łaknąc jego jeszcze więcej - to tym samym mój umysł jest tez alergiczny, bo to łaknienie usprawiedliwiał. Czy musiałem to odkrywać? Widać musiałem skoro ni jak nie widziałem tego, co napisano w Wielkiej Księdze: „Organizm alkoholika odbiega od normy, zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym.” (WK 21). Wobec takiego rozumienia coraz jaśniej lgnąłem do Siły Wyższej bo bardzo chciałem od tych moich przypadłości się wyleczyć. Im bliżej byłem mojego Boga tym bardziej czułem się spokojniejszy. Cdn.


0 views0 comments

Recent Posts

See All
Email Signature Logo.png

©2021 Memorabilium

Zastrzeżenie: Zawartość na tej  witrynie internetowa nie jest ani zatwierdzona, ani popierana przez Alcoholics Anonymous World Services, Inc. Jest udostępniana wyłącznie jako publiczne narzędzie informacyjne dla osób zainteresowanych problemem alkoholowym. Odnośniki do innych witryn internetowych nie oznaczają poparcia ani powiązania z tymi podmiotami. Niektóre informacje na tej stronie zostały pierwotnie opublikowane przez AA World Services, Inc. lub AA Grapevine, Inc., ale nie należy zakładać, że oznacza to dalsze zatwierdzanie przez Konferencję Służb Ogólnych ich wykorzystania w tej witrynie. 

Ponadto znajdziesz tu informacje dotyczące historii Anonimowych Alkoholików w Polsce. Dotyczy to zwłaszcza losów ludzi, dzięki którym Wspólnota AA zaistniała, działa i działa od dziesiątek lat. Kopie różnych archiwalnych dokumentów, zdjęć oraz nagrania dźwiękowe - wytworzone w tamtym czasie opowiadały o współczesnej im rzeczywistości. Są o tyle istotne, ponieważ dostarczają dowodów działalności oraz mówią nam więcej o osobach, Wspólnocie AA i instytucjach. Te dokumenty nie były tworzone do badań historycznych, dlatego są mniej stronnicze niż źródła wtórne. Implementacja Programu AA na terenie Polski dokonała się dzięki pomocy osób, które nie były uzależnionymi od alkoholu. I samo to chociażby stanowi ogromną różnicę względem Wspólnoty AA rodzącej się w USA, w latach 30-tych ubiegłego wieku. Ta strona nie jest wspierana przez Biuro Służby Krajowej w Polsce bądź Światowe Służby Anonimowych Alkoholików, nie reprezentuje Anonimowych Alkoholików jako całość. Wszystkie znajdujące się  symbole logo i znaki towarowe na tej witrynie są własnością ich właścicieli. Opinie wyrażone w artykułach piśmiennych, fotograficznych, plikach dźwiękowych -na tej witrynie- są opiniami ich właścicieli i mogą nie odzwierciedlać opinii AA jako całości.

Strona ma charakter edukacyjno poznawczy. Jest wyrazem wdzięczności wobec tych wszystkich osób, dzięki którym powstanie i rozwój AA w Polsce był możliwy. Jest własnością prywatną. Dziękuję wszystkim, dzięki którym powstanie tej witryny było możliwe.

bottom of page