Dla pełniejszego zrozumienia tej kwestii potrzebne jest znajomość WK, rozumienie czym jest Wspólnota AA, oraz czym jest niesienie posłania a czym sponsorowanie. Opinie przeze mnie wyrażone często pokrywają się ze zdaniem innych uczestników Wspólnoty AA, często to są opinie zasłyszane ale z nimi się utożsamiam i w wyniku własnego doświadczenia, wiedzy przyjmuję jak swoje. W różnych tematach poruszanych na 4 Wymiarze pojawiają się, w konfrontacji do Programu AA wątki dotyczące terapii, psychoterapii, terapeutów. Pozwolę sobie napisać więcej na ten temat. Uważam to za bardzo ważne a dyskusja powoduje taką konieczność. Trochę historii, jednak bardzo uproszczonej, gdyż inaczej musiałbym zacząć co najmniej 4 tysiące lat przed narodzeniem Chrystusa czy nawet od epoki neolitu . Do 1939 roku na świecie nie było żadnego, skutecznego programu leczenia alkoholizmu. Były próby „dania sobie rady” z tym problemem ale nie było to leczenie. Nie było leczenia bo nie było oficjalnie choroby. Samą nazwę, czyli „alcoholismus chronicum” wprowadził szwedzki lekarz Magnus Huss, w roku 1849. Oczywiście były wcześniej różne próby określenia ludzi pijących nadmiernie czy skutków jakie to picie powodowało i najczęściej było to pijak, pijaństwo, nałóg, nałogowiec, psychopata. Dopiero w 1956 roku alkoholizm został uznany za chorobę i wpisany na listę chorób WHO (Światowa Organizacja Zdrowia). Ponadto w 1960 roku Elvin Morton Jelinek napisał pracę, w której przedstawił w jaki sposób dochodzi do uzależnienia i jak choroba przechodzi przez fazy: wstępną, ostrzegawczą, krytyczną i przewlekłą. Nie będę tutaj zajmował się objawami alkoholizmu, przyczynami, jego typami, mechanizmami, skutkami czy używanymi pojęciami choroby alkoholowej. Nie będę, bo to, co mam w publikacji „Anonimowi Alkoholicy” w sposób bardzo czytelny pomaga mi zrozumieć nie tylko chorobę ale jest zarazem jej lekarstwem. Ja wiem, iż jestem alkoholikiem, i że alkoholizm jest chorobą. Mogę tak powiedzieć bo poznałem jej niszczycielski charakter w wyniku którego nastąpiła, u mnie degradacja wartości oraz zniszczenie więzi ze wszystkimi ludźmi, jakimi miałem do czynienia. Wiem też, że sam bez pomocy z zewnątrz nie dałbym rady gdyż w apogeum swojego dna straciłem prawie wszystko, to jest: rodzinę, pracę, mieszkanie, a moje zdrowie w każdej ze swoich sfer doznało uszkodzeń bardzo głębokich i często nieodwracalnych. Tacy też ludzie w połowie lat trzydziestych XX wieku zaczęli z powodzeniem budować Program, który miał pozwolić tysiącom a później milionom ludzi pomóc wyrwać się z śmiertelnego tygla jakim była choroba. W tamtych czasach nie było „zmiłuj się” dla alkoholika. Prędzej czy później lądował dożywotnio w szpitalu psychiatrycznym, więzieniu, przytułku lub umierał na skutek wycieńczenia. W tej chorobie nie ma tabletek ani innych cudownych środków na ozdrowienie. Anonimowi Alkoholicy tego dowiedli. Pokazali też inną jakże ważną sprawę, mianowicie że stosowanie ich Programu czyni chorego zdrowszym niż był zanim rozwinął się u niego nałóg. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu ludzi to stwierdzenie może wydawać się niedorzeczne, ale ci co doświadczyli skutków działania tego Programu są zarazem jego najlepszymi ambasadorami. SPISKOWA TEORIA DZIEJÓW. Bill z Bobem oraz garstką innych ocalałych alkoholików zrozumieli, że stali się twórcami, nowej, skutecznej metody ratowania ludzi. Problem polegał na określeniu tej metody. Metoda „leczenie” była dla nich niedostępna bowiem spotkałaby się z oporem ludzi pracujących na polu medycznym czy psychiatrii. Bill obdarzony świetną intuicją wsparty mądrością Boba wolał uniknąć konfrontacji, gdyż to mogłoby spowodować, że okrzyknięto by ich szarlatanami a program stricte rodem z piekła. Tak samo dotyczyło to określenia „terapia” bowiem i ten termin był już w użyciu. Tak więc leczenie i terapia było zagwarantowane dla ludzi, którzy z tytułu wykonywania tych czynności pobierali wynagrodzenie. Okazuje się też, że w Programie zostały zawarte elementy różnych religii tak więc nowa metoda nie mogła być nawracaniem czy sferą czysto religijną. Ponadto religia także posiada płatnych pasterzy i ta „działka” należy do nich. Warto tu nadmienić, że mówimy o całkiem nowej metodzie leczenia osób w sytuacji i czasach, gdy cały świat ich opuścił. To owi „trędowaci” sami dla siebie wynaleźli lekarstwo i aby to lekarstwo można było podać innym należało dać poczucie bezpieczeństwa tym, którym mogłoby to zagrażać. A zagrażać mogłoby chociażby dlatego, że ludzie otrzymawszy skuteczną pomoc AA nie szukaliby jej u lekarzy, psychiatrów czy Kościołach, meczetach i ogólnie, w religiach ówcześnie panujących. Tutaj, tak uważam stało się to, co przyczyniło się do sukcesu Programu AA. Zaproszono do współpracy ludzi, którzy wykonywali swoją pracę, powołanie i z tego tytułu pobierali wynagrodzenie a skrótowo nazwano ich profesjonalistami na skutek uprawianych przez nich profesji (zawodów). Wiem, że słowo profesjonalista w języku polskim może oznaczać także kogoś, kto ma duże umiejętności w jakiejś dziedzinie i doskonale wykonuje swoją pracę. Przeciwieństwem profesjonalizmu rozumianego w jednej jak i drugiej formie jest: amatorstwo lub „amatorszczyzna” i tutaj mamy jasny sygnał co do wartości Programu AA. Stawia to Program AA w sytuacji nierównej , że AA z nikim i niczym nie walczy no to mamy efekt taki, że czytam profesjonalne artykuły napisane przez profesjonalistów, którzy stawiają się we wiadomej roli, przy okazji rzucając kilka ciepłych słów w kierunku szamanów czy felczerów z AA. AA od razu zrzekło się jakichkolwiek pretensji w przypadku gdyby, ktoś zaczął używać tego Programu w całej lub szczątkowej formie. To spowodowało, że nie doszło do manifestowania otwartej wrogości wobec uczestników i Programu Wspólnoty AA. Oczywiście w samym AA był na początku okres, gdzie zastanawiano się nad zakładaniem płatnych szpitali oraz usług w dostępie do świadczonych usług ale szybko zrezygnowano. Myślę, że nie tylko ze względu na szlachetność intencji, której nie podważam ale także ze względu na drapieżność występującą w konkurencji Program by nie wytrzymał tej konfrontacji. Wiemy, że gro idei zostało wziętych z religijnych Grup Oxfordzkich (GO) a jednym z zadań tychże GO było wniesienie w ówczesny dziki, niewolniczy kapitalizm elementów etycznych łagodzących jego pazerność i nieliczenie się z niczym i nikim. Aby oddać sprawiedliwość tamtym ludziom i czasom należy jasno powiedzieć, że w budowaniu Programu AA brali bezinteresownie udział, lekarze, księża, pastorzy, siostry zakonne, bankierzy i gro wielu innych ludzi. Jednak to była garstka.
„Naszym podstawowym celem jest trwać w trzeźwości i pomagać innym alkoholikom w jej osiągnięciu.”
Powyższe słowa widnieją w Preambule AA. Czytałem je setki razy i wydawały mi się zawsze „oczywistą oczywistością” tylko, że… wydawały mi się. Aż przyszedł czas i zacząłem się nad nimi zastanawiać. Jeżeli dla alkoholika/alkoholików podstawowym celem jest trwać w trzeźwości to znaczy, że najpierw trzeba osiągnąć stan trzeźwości a następnie w niej trwać. Więc kolej jest taka: osiągam trzeźwość, trwam w niej i pomagam innym w jej osiągnięciu. Idąc dalej muszę sobie zadać czym jest trzeźwość i jak ją osiągnąć? Dla mnie odpowiedź jest jasna: swoją trzeźwość mogę osiągnąć a następnie w niej trwale wytrwać za pomocą Programu 12 Kroków. Aby Program zadziałał muszę go zacząć stosować w swoim życiu. Stosowanie Programu AA wiąże się z radykalną zmianą swojego postępowania a co za tym idzie głęboką zmianą stylu życia. Jest to tylko wówczas możliwe gdy uczciwość i prawda będzie na przedzie pochodu zmian. Aby ta prawda o mnie samym mnie nie zabiła potrzebuję oparcia w Sile Wyższej i tutaj potrzebny jest mi przewodnik duchowy, który od początku do końca będzie wprowadzał mnie w niuanse i sens Dwunastu Kroków. Aby być konsekwentnym to powtórzę raz jeszcze: Program Dwunastu Kroków jest programem umożliwiającym mi głębokie zmiany w życiu oraz w moim postepowaniu. Tak więc trzeźwość to o wiele więcej niż abstynencja. Trzeźwość dla mnie to STYL ŻYCIA.
A jakie cele stawia sobie psychoterapia osób uzależnionych? Tutaj wolę odesłać czytelnika do wyszukiwarek internetowych i po wpisaniu: <cel/e terapii uzależnień> otrzyma szeroki wachlarz odpowiedzi i myślę, że jakaś go zadowoli. Dodam tylko, aby nie być posądzanym o zgryźliwość, że wszystkie cele jakie terapia stawia sobie są „pozytywne”. Cały czas mówię o terapii osób uzależnionych bo terapia terapii jest nierówna. Jednak mogę spokojnie wszystkich zapewnić, że terapia osób uzależnionych też stawia sobie podobne cele jak Program 12 Kroków. Więc jeżeli mamy do czynienia (prawie) z takimi samymi celami (naprawa człowieka) to faktycznie możemy różnić się tylko sposobami dochodzenia do tych celów. Nie chcę wchodzić w programy terapeutyczne i dywagować o ich treści, celach oraz skutkach jakie niosą dla tych co takim terapią podlegają. Doświadczyłem takiej terapii, pomogła mi zatrzymać się nad przepaścią, dała wiedzę o alkoholizmie i byłoby głęboką niewdzięcznością jej skutki podważać. Oddając Bogu co Boskie i cesarzowi, co cesarskie muszę powiedzieć parę słów o Programie AA. W moim głębokim przeświadczeniu ten prosty Program ma niesłychanie głębokie działanie a zarazem oddziaływanie. Przyglądając się obecnym kierunkom w psychoterapii należy zauważyć, że podstawowy rdzeń zawarty w Programie Dwunastu Kroków jest wykorzystywany w terapii profesjonalnej. Zauważyłem i przeczytałem na różnych portalach oferujących profesjonalną psychoterapię, że w swoim programie oferuje (w dużej części) to co znajduje się w Programie AA. Gdy poszukałem różnych wspólnot, które przystosowały 12 Kroków do własnych potrzeb to największe zmiany stosowane są w tak zwanej warstwie duchowej. W państwowych poradniach czy ośrodkach leczenia uzależnień temat duchowości jest tematem najmniej poruszanym a nawet wcale. Jak to się dzieje, że tysiące alkoholików w kontakcie z Programem AA i pomocy sponsora doznaje tak spektakularnego przebudzenia duchowego? Jak to jest możliwe, że obsesja picia może minąć już w pierwszych spotkaniach i nigdy nie stać się więcej problemem. Bardzo interesująco brzmi samo słowo obsesja i czasami zastanawiam się czy AA i profesjonalna terapia ma to samo na myśli. W wielu grupach opartych na 12 Krokach element duchowy wchłaniany jest przez religię zaś znowu w innych element duchowy wypierany po przez tak zwaną wersję humanistyczną 12 Kroków. Jednak, są to w ugrupowania, grupy w zdecydowanej mniejszości. Są też grupy typowo agnostyczne i jak czytam zwierzenia, świadectwa ich uczestników to oni bardziej zajmują się udowadnianiem, że pojęcie Boga jakie zawiera Program AA czy 12/12 jest dla nich nie do przyjęcia, co nie znaczy że nie akceptują tego u innych.
Ewolucja czy rewolucja? Tylko po co?
Tyle już słyszałem niedorzecznych oskarżeń w stosunku do Programu AA, że ręce opadają. Najczęstszym oskarżeniem jest wiek Programu oraz koncepcja pojmowania Siły Wyższej. Jeżeli jeszcze w WK koncepcja Boga przedstawiana jest za pomocą uznania przeze mnie dowolnej Siły Wyższej tak już w 12/12 Bill używa jedynie stwierdzenia ”BÓG”. Dzisiaj dla wielu uczestników AA to stwierdzenie jest zbyt fundamentalne. Zaczyna się wówczas „majstrowanie” przy Programie proponując wersje light , które to mają za zadanie udowodnić, że białe jest białe a czarne jest czarne. Bill, Bob i garstka Pionierów przeszła taką drogę jaką przeszła. Zawarła ją w pierwszym wydaniu WK. Zawarła ja po to bo także w ich czasach na początku tworzenia Programu i budowania Wspólnoty narastało wiele problemów. Bill zdawał sobie sprawę, że AA nie zmieści wszystkich żądań, wyobrażeń każdego poszczególnego uczestnika Wspólnoty. Podstawowe kryterium jak skutecznie pomóc cierpiącemu alkoholikowi szło w parze z budowaniem wspólnoty ludzi świadomych tego celu. To między innym Tradycja 11 „Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu; musimy zawsze zachowywać osobistą anonimowość wobec prasy, radia i filmu” miała chronić Wspólnotę od rozsadzenia jej od wewnątrz. Zwolennikom rozcieńczania Programu pomagają często sami „fundamentaliści” z AA. Ja jak sobie przypomnę wiele mityngów w Polsce gdzie czytano pół godziny teksty AA pomieszane z różnego rodzaju tekstami na poły religijnymi na poły humanistycznymi to sam miałem wielokroć mieszane uczucia. Te tak zwane motywujące teksty wyciągane i odczytywane nabożnie na spotkaniach uważam- delikatnie mówiąc- za grube nieporozumienie. Profesjonaliści od dawna wiedzieli i wiedzą, że u alkoholika pierwszą wartością jaka pada jest sam Bóg. Kiedy Boga wyganiam ze swojego życia to mówię, że Bóg nie istnieje, nie ma Go bądź nie było. I gdy przychodzę do AA a tam zaraz na wstępie jest odczytywana lub odmawiana Modlitwa o Pogodę Ducha i każe mi się łapać za ręce to jestem zmieszany, zagubiony a zarazem przekonany iż trafiłem na religijne spotkanie. Cdn.