KROK 2- Uwierzyliśmy że siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie. (Came to believe that a Power greater than ourselves could restore us to sanity).
Tak, tak chciałbym wykrzyczeć patrząc chyłkiem na ten Krok. Dla mnie był on niczym woda święcona dla diabła. O, nie, nie! Ileż razy gdy na szpitalnych mityngach czytano Kroki odczuwałem głęboką niechęć oraz politowanie dla tych co to udowadniali jak ważny jest to krok. Byłem wówczas w całkowitej negacji co do wartości duchowych no może poza jedną, to znaczy wiedziałem, że duszkiem mogę wypić piwo, czy coś tam jeszcze. Był to mój jedyny świadomy związek z tą sferą człowieka. Odbierałem ten krok jako mocno religijny i nawet kiedy mówiono, że nie muszę wierzyć w Boga bo może to być wszystko inne to i tak wietrzyłem w tym podstęp. Sobotnie wizyty księdza na oddziale nie pomagały zrozumieć mi przesłania tego kroku a wręcz ugruntowywały moje obawy. Jak wiemy choroba alkoholowa to choroba zakłamania. Nie ma tej choroby jeżeli nie ma zakłamania. I nie ja postanowiłem, że będę zakłamywał swoje życie a tym samym dostawał od niego kopniaki. Uważałem się za gościa normalnego, któremu co najwyżej przydarzy się czasami jakiś przykry epizod. Uważałem, że winne temu był ostatnie kieliszki wódki albo inny czynnik zewnętrzny, który wywołał u mnie taką (złą) a nie inną reakcję.
Kiedy trafiłem do szpitala to przez około 4 tygodnie terapii siłą strachu siedziałem na szpitalnym oddziale bowiem nie miałem gdzie pójść a była już jesień, a za nią szła pani Zima z generałem Mrozem. Nic nie rozumiałem chociaż non stop byłem karmiony wiedzą na temat alkoholizmu. Dopiero przyjście na mityng dwóch anonimowych alkoholików i ich wypowiedzi spowodowały, że w zakutym łbie powstała dziura przez którą powiał wiatr nadziei, że ocalenie jest możliwe. Mając tak mocno zaklepany mózg nie byłem gotowy na otwarcie się na Program AA- zresztą, czy on był i kto w tamtych czasach mógł mi go dać?.
Co do tłumaczenia tego kroku. Pierwszą sprawą jest użycie zwrotu „Siła Większa” podczas gdy w oryginale znajduje się „…Power greater...” A więc Siła większa, Moc większa od nas- większa pisana z małej litery. Następnie to wyraz „zdrowie”, który został przetłumaczony ze „sanity”. Dla zdecydowanej większości osób zajmujących się Programem AA nie ulega wątpliwości, że to jest nietrafione tłumaczenie. W języku angielskim jest wyraz, który odnosi się do zdrowia i jest nim „health”. W naszym przypadku „sanity” oznacza zdrowie psychiczne bądź zdrowe myślenie. Nie sposób jest nie zwracać uwagi na to w jakim kontekście został ten wyraz użyty. Tutaj zachęcam do wnikliwego przeczytania Krok Drugi z 12/12 i zwrócenia uwagi w jaki sposób Bill próbuje uruchomić nasze zdrowo-rozsądkowe myślenie. To w tym Kroku potrzeba niezwykłej (jak dla mnie) pokory i otwartości umysłu aby zaryzykować, i pójść takim torem. Tam Bill wygłasza jeszcze jedną - jak dla mnie- niesamowicie cenną myśl: „Niektórzy zgodzą się przyznać, że mają „problem z piciem”, ale nie przyjmą do wiadomości, że w istocie cierpią na chorobę umysłu. Wspiera ich w tym zaślepieniu opinia ogółu, niemal nikt bowiem nie rozumie różnicy między normalnym piciem a alkoholizmem. Za kryterium „zdrowia umysłowego” przyjmuje się „zdrowy rozsądek”. Tymczasem żaden alkoholik, kiedy już na trzeźwo analizuje swoje destruktywne zachowanie – niezależnie od tego, czy zrujnował meble w mieszkaniu, czy swój trzon moralny – nie przypisze sobie „zdrowego rozsądku”. Należy tutaj jeszcze wspomnieć o kluczu prowadzącym od uwierzenia do zmaterializowania się naszej wiary: „Klucz ten polega na jakości wiary”. Kiedy tak piszę o tym to zastanawiam się po co to wszystko człowiekowi nie kontrolującemu swojego życia? Po co mi umysł (zdrowy czy rozsądny) kiedy i tak skutki moich wyborów nie są zależne od podjętych przeze mnie decyzji. Widzimy tutaj ścisły związek Kroku Pierwszego z Drugim. Czy Bill apeluje do mnie abym przestał kierować swoim życiem? Czy bardziej namawia mnie abym otworzył się na działanie Boga? W 12/12 Bill bardzo rzadko używa zwrotu Siła Wyższa a jeżeli to już w kontekście Boga. Więc teraz logiczne by mi się wydawało to co powiedział jeden z moich Przyjaciół: „Z miejsca rodzi się pytanie - do czego potrzebne jest mi zdrowe myślenie czy rozsądek, czy aby nie po to bym miał właściwą ocenę świata i siebie, abym mógł analizować zbierane bodźce i informacje i na ich podstawie podejmował właściwe decyzje? Czyli de facto właściwie, w zdrowy sposób kierował swoim życiem?”
W 12/12 Bill bardzo wyraźnie pisze o „opiekunie”, który tłumaczy nowicjuszowi jak może w najlepszy sposób podejść do kwestii zawartej w Drugim Kroku. I wierzcie mi, że nawet Bill nie był w stanie pomóc osobiście setkom czy nawet tysiącom bo nie rozumiał jeszcze dobrze tego co zadziałało na nim i Bob’ie a nie chciało zadziałać na innych. Nie pomógłby i dzisiaj i żaden ze sponsorów bo jest to program identyfikowania się a nie program rozpowszechniania informacji. Kiedy zidentyfikuję się wówczas, nawet gdy nie wierzę w Boga, to uwierzę drugiemu alkoholikowi, który ocalał i jest jednym z najszczęśliwszych ludzi na ziemi. I wtedy jest to „Otwarcie” oczywiście poprzedzone zaufaniem do …Boga, chociaż bezpośrednio jakby Go nie było. Wtedy już nie jesteśmy sami, dostrzegliśmy taką siłę. Ja taką siłę dostrzegłem i uwierzyłem, że zechce mi pomóc i pomoże, kiedy tylko się do nie o to zwrócę. W taki sposób niczym pusty dzban wszedłem w sferę duchowości a Dobry Bóg zapewne śmiał się do rozpuku widząc jakie to kręcę ósemki aby zrozumieć , uwierzyć i zacząć rozwiązywać swój problem. Pragnę jeszcze na koniec podzielić się taką dygresją. Zauważyłem jakiś czas temu, że układ w książkach „Anonimowi Alkoholicy” i „12 Kroków i 12 Tradycji” mają zbieżny układ i niewiele trzeba aby można było korzystać z dwóch pozycji omawiając te same zagadnienie. Tylko, że tutaj naprawdę warto skorzystać z pomocy sponsora, który zna ten układ, rozumie treści zawarte w w/w książkach i zawsze jest gotów pomóc nowicjuszowi w wejściu w Program.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Aby możliwe stało się „zmasakrowanie” i to w dodatku własnymi rękoma potrzebne jest totalne zakłamanie. Gdyby tak nie było by potrzeby wchodzić w Krok 4. Weźmy chociażby „zaprzeczanie” oczywistym faktom. Czy u jego podstaw nie leży zakłamanie? To co podajesz w swoim przykładzie jest już ostatnim stadium choroby alkoholowej i albo trafia się na cmentarz albo odkłamuje i nazywa się rzeczy po imieniu. Przy okazji nie stawiając warunków tym, którzy nam chcą pomóc. „Alkoholik częściej niż większość ludzi prowadzi podwójne życie. Jest aktorem. Dla świata zewnętrznego prezentuje swój sceniczny charakter ten, który i jemu podoba się bardziej. Chciałby się cieszyć określoną reputacją, ale w głębi serca wie, że na nią nie zasługuje. Poczucie winy jest w istocie drugim obliczem pychy. Celem winy jest zniszczenie siebie, celem pychy – zniszczenie innych. Obrachunek moralny polega, między innymi, na zbadaniu chłodnym okiem szkód, które stały się naszym udziałem w życiu, i na uczciwym przyjrzeniu się im z właściwej perspektywy. Pozwala nam to pozbyć się wewnętrznego ciernia – obciążenia emocjonalnego, które nas rani i hamuje rozwój.” (Anonimowi Alkoholicy str. 63)