Opowieść Billa. Iluż ludzi przeczytało już tę opowieść. Spokojnie można powiedzieć, że stanowi ona klasyczny piciorys czy mówiąc bardziej oględnie historię picia. Takie to oczywiste dzisiaj! Dzisiaj wiele spraw wydaje mi się oczywistych jednak nie były one tak oczywistymi nawet po kilkukrotnym przeczytaniu Wielkiej Księgi. Bowiem już z założenie potraktowałem WK a zarazem zawarte w niej historie picia jako interesujące i jedne z wielu. To od niedawna zacząłem rozumieć jak wielki dar otrzymałem (nie tylko ja) w postaci tej książki. Jest w niej zawarta kwintesencja prawie wszystkich współczesnych programów terapeutycznych dla alkoholików a zarazem i osób borykających się z innymi uzależnieniami czy zachowaniami kompulsywnymi. Nie jestem pewien ale z dozą dużego prawdopodobieństwa mogę przyjąć, że jest to pierwszy taki przypadek aby w książce umieścić coś takiego jak historia picia a więc zniewolenia, upadku, ruiny, a następnie powstawania z dna i powrót z niebytu do tego świata. Sam piciorys zaczyna się w sposób w jaki często pisane są wspomnienia z przeżytych lat i zdarzeń. I tutaj też tak jest tylko, że jest jeszcze coś co później znalazło odbicie w tysiącach publikacji naukowych, publicystycznych czy psychologicznych. Zostały przedstawione krok po kroku narodziny patologii jakim jest zniewolenie od alkoholu. Początek- niewinne harce z alkoholem. Alkohol nie jawi się jako zagrożenie a wręcz przeciwnie! Jest postrzegany jako coś dobrego, coś co poprawia samopoczucie i pozwala wyrwać się po za wymiar. Nie działają jeszcze dawno zapomniane ostrzeżenia rodziny, czy widoczne dowody jego destrukcyjnego działania. Bóg Bachus opiekun wina, sił przyrody i wszystkiego co płodne odbierany jest przyjaźnie i ma wielu wyznawców. Tak się dzieje właśnie z Billem. Nawet pierwsze potknięcia nie są postrzegane jako ostrzeżenie i dowód, że zbyt bliskie i częste związki z Bachusem raczej szkodzą niż pomagają. Już z tego fragmentu wynika, że Bill zaczyna minimalizować skutki picia a zarazem w sposób czarujący udaje mu się przekonywać żonę, że co jak co ale jemu absolutnie alkohol nie tylko nie przeszkadza a raczej pomaga. Uważając się za zdolnego maklera wręcz „artystę giełdowego” wierzył i kazał wierzyć Lios, że on należy do tych genialnych którym „najlepsze pomysły przychodziły do głowy pod wpływem alkoholu; często najdoskonalsze konstrukcje myśli ludzkiej powstawały w ten sposób”. Zobaczymy dalej.
top of page
![Original.png](https://static.wixstatic.com/media/c34c1b_a0670e04119b4ce092d00638924ee9b0~mv2.png/v1/crop/x_77,y_0,w_4845,h_5000/fill/w_119,h_121,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_avif,quality_auto/Original.png)
bottom of page