"Wówczas, kiedy potrzebuję duchowego pokrzepienia wspominam często przypadek alkoholika, o którym opowiadał mi sławny lekarz z Nowego Jorku. Pacjent ów sam sobie postawił diagnozę i stwierdziwszy, że sytuacja jest beznadziejna zaszył się w opustoszałej stodole, zdecydowany na śmierć. Został jednak uratowany przez poszukującą go ekipę i - w stanie beznadziejnym - przywiedziony do mnie. Gdy doszedł trochę do siebie wyznał mi bez ogródek, że leczenie będzie daremnym wysiłkiem, jeżeli go nie upewnię (co się dotąd nikomu nie udało), że w przyszłości jego siła woli zdoła powstrzymać go od picia. Jego problem alkoholowy był tak skomplikowany, a depresja tak głęboka, że uznaliśmy, iż jedyna nadzieja tkwi w "psychologii moralnej" , chociaż i to, czy przyniesie ona jakkolwiek skutek, było dla nas sprawą wątpliwą. On jednakże "kupił" idee zawarte w tej książce. Nie pije od paru dobrych lat. Widuję go od czasu do czasu - jest wspaniałym człowiekiem, którego każdy chciałby poznać. Gorąco polecam każdemu alkoholikowi dokładne przeczytanie tej książki. I choćby szydził na początku, to może zakończy modlitwą i przy modlitwie zostanie. Dr William D. Silkworth" "Anonimowi Alkoholicy". Strona XXVI.
top of page
![Original.png](https://static.wixstatic.com/media/c34c1b_a0670e04119b4ce092d00638924ee9b0~mv2.png/v1/crop/x_77,y_0,w_4845,h_5000/fill/w_119,h_121,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_avif,quality_auto/Original.png)
bottom of page