Widać, że doktor William D. Silkworth jest „speszony” tą sytuacją gdy pisze o Wspólnocie w takich superlatywach przy okazji obnażając profesjonalny dorobek. Nie robi tego, bynajmniej z masochistycznych powodów. Tutaj mówi człowiek z naturą badacza i poszukiwacza, którego otwarty umysł oraz empatia dla osób cierpiących na alkoholizm jest nad wyraz wysoka. W uzależnieniu widzi tragedie nie tylko alkoholika ale osób jemu najbliższych. Czyż nie skrzywdziłem osób mi najbliższych? Czy nie pogrążałem osób, które mnie kochały? Czy nie sprawiłem piekła tym, którym miałem dać chociaż namiastkę raju na ziemi? Doktor jasno i precyzyjnie pisze, że akceptacja i poparcie jakie otrzymała Wspólnota AA nie wynika z sentymentu, ale z uznania dorobku, którego świat medycyny nie jest w stanie już zakwestionować. Zresztą, z wielką pokorą przyznaje : „…nie odkryliśmy niczego lepszego, co przyczyniłoby się bardziej do rehabilitacji tych ludzi…”. Cyników nigdy nie brakowało. W żadnym społeczeństwie czy grupie zawodowej. Dla Doktora było jasne, że Wspólnota będzie atakowana i stąd zrobienie kroku w kierunku potencjalnego zagrożenia.
top of page
![Original.png](https://static.wixstatic.com/media/c34c1b_a0670e04119b4ce092d00638924ee9b0~mv2.png/v1/crop/x_77,y_0,w_4845,h_5000/fill/w_119,h_121,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_avif,quality_auto/Original.png)
bottom of page